Ekspansja wyrobów „Made in China”, czyli pochodzących z Chin
jest ostatnio nieprawdopodobna. I to wcale nie jest tak, że znajdujemy je
jedynie na stoisku sprzedawcy o skośnych oczach gdzieś na bazarze, czy w
sklepach, które oficjalnie się ogłaszają, że sprzedają wyroby chińskie. Niemal na
wszystkim, co by się nie kupiło, począwszy od czosnku w Lidlu, poprzez zabawki
dla dzieci, ciuchy i elektronikę, można bardzo często znaleźć informację, że
towar wyprodukowano w Chinach. A ostatnio pojawiła się nawet informacja, że
ponad 90 % paneli fotowoltaicznych sprowadzanych do Polski też stamtąd
pochodzi.
Odnosi się wrażenie, że zostaliśmy zalani wyrobami z tego
kraju. W dużym stopniu sami się na to zdecydowaliśmy, stawiając na niską cenę w
miejsce jakości. Wiadomo, że Chińczycy, pracując za przysłowiową miskę
ryżu, mają bardzo niskie koszty
robocizny i być może niedługo będą w stanie wyprzeć ze światowych rynków
konkurencyjne firmy. A w dobie kryzysu, ludzie wolą kupować tanie bluzy z nadrukiem czy bez, tanie spodnie i inne niedrogie towary, nie zważając na jakość materiału i wykonania.
Dlatego pytanie, czy tanie bluzy z nadrukiem oznaczaj ą
gorszą jakość materiału należałoby nieco odwrócić: czy wysoka cena, przykładowo
już wcale nie tanich bluz z nadrukiem,
zawsze jest gwarancją dobrej jakości materiału. Okazuje się bowiem, że
również w eleganckich galeriach handlowych, gdzie ceny znacznie odbiegają w
górę od cen towarów sprzedawanych w lumpeksach czy na bazarze, metka z napisem
„Wyprodukowano w Chinach”, wcale nie jest rzadkością.
Z tego względu, jeśli zależy nam na jakości odszycia i
materiału, z którego wykonany jest ciuch, który mamy ochotę sobie sprawić, to
najprościej będzie osobiście go dokładnie obejrzeć. Jeśli to możliwe, wybierać
produkty polskie lub pochodzące niekoniecznie z Chin. Chociaż wobec faktu, że
tak wiele wyrobów firmowych, szczycących się metką Nike, Puma czy Adidas też
jest szyte w krajach, gdzie robocizna jest tania, to niczego nie można być do
końca pewnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz